JB: Ci kandydaci, którzy są w tej bieżącej polityce powinni to wiedzieć, że doradca polityczny akurat w tym wypadku – nie ma znaczenia jakie ma poglądy.
TB: To trochę zależy. Cokolwiek nie zrobisz, będziesz żałował. Moje doświadczenie daje mi pretekst do tego i taką filozofię pracy, żeby nie utożsamiać się z poglądami moich klientów. Bo to pozwala mi zachować pewną niezależność, a to daje możliwość zachowania korekty ich zachowania.
Co by było, gdybym otoczyła ich wspierającym ramieniem i powiedziała ależ tak, myślę tak samo jak ty, podziwiam, pochwalam. Trudno by było mi się zdystansować. A ten dystans jest mi potrzebny do tego, żeby pójść po rozum do głowy w sytuacji kiedy oni tracą rozum.
JB: Ten dystans jest tym czymś czego nie ma w obozie politycznym, bo wszyscy są za blisko? Za blisko lidera, prezesa, premiera?
TB: Wiesz, może ja inaczej widzę tę bliskość. Bo ja nie muszę się spotykać często, rozmawiać długo – nie rozmawiamy o rzeczach nieistotnych, a rozmawiamy o rzeczach ważnych. Wiesz to jest taki rodzaj kompetencji którą się ma po wielu latach życia. Żeby w ludziach się doszukiwać ich talentów, a wszyscy je mają, nawet moi klienci z polityki – zapewniam cię. Każdy jest do czegoś uzdolniony i każdy ma inny talent. Ale wszyscy tez łącznie z nimi maja luki kompetencyjne. Każdy z nich ma rodzaj niedoskonałości.
JB: Słyszymy, że polityka jest brudna, niedobra, wiele osób mówi że nie interesuje się polityką i nie chce się tym interesować, a potem widzimy te wyniki przy urnach – widzimy jaka jest frekwencja. Czy to, że oni są ułomni ma duży wpływ na to, że świadomość tej ułomności pomaga im podejmować decyzję – sięgam po pomoc?
TB: Rzadko kiedy są świadomi siebie samych, bo to by oznaczało pewien rodzaj wglądu. Prawda też jest taka, że w polskim systemie politycznym każdy może podpiąć się w dowolnym momencie swojego życia podpiąć się pod pewne barwy flagowe ugrupowania politycznego, bo wtedy łatwiej przejść przez ciemny las i aplikować w wyborach…
Kiedyś pamiętam, spotkałam – i widocznie tak miało być – uczonego profesora politechniki (był chyba wykładowcą atomistyki), po krótkiej dyskusji powiedział „wie pani, chyba mamy podobny zawód” i wtedy zaczęliśmy rozmawiać o polityce. Okazało się, że pan o którym mówię – dziś pracuje w Zurichu – wspomina jak to w jego nowej ojczyźnie żeby móc zarządzać krajem, trzeba odbyć trening i staż w zakresie reprezentowania kantonu, departamentu, a wcześniej ubiegać się o urząd miasta. My nie mamy tego treningu i umiejętności. A to znaczy, że moi klienci wystawiają się na porażki medialne.
JB: Chciałabyś, żeby wszyscy parlamentarzyści mieli doświadczenie samorządowe, by móc ubiegać się o mandat w Sejmie i Senacie?
TB: Tak daleko nie sięgają moje macki, bo bardzo wyraźnie rozróżniam to na co mam wpływ i to na co nie mam wpływu. Biorę rzeczywistość jaka jest. Ale zgodzisz się pewnie, że jako zwykły śmiertelnik mam prawo oczekiwać, że ci którzy będą występować w parlamencie dobrze wykorzystają czas który jest im dany. A w związku z tym, że nie będą się tego zawodu uczyć w boju, tylko przygotują się wcześniej.
Pamiętam jak jeden z moich klientów, kiedy otrzymał zaszczyt reprezentowania nas w parlamencie przez pierwsze cztery lata zabierał ze sobą rakietę do tenisa i w przerwie posiedzeń Senatu rozgrywał partie tenisa z bardzo wysoko postawionymi liderami innych ugrupowań ponieważ nie miał nic do powiedzenia.
JB: Może w tym czasie dowiadywał się ważnych rzeczy?
TB: Być może, ale już nigdy się nie dowiemy co mógłby zrobić dla mnie, dla ciebie, dla ojczyzny, gdyby posiadał tę umiejętność wcześniej. Udało mu się zaszczycić skład Senatu na drugą kadencję, gdzie po treningu medialnym szumnie i ze swadą wypowiadał się na temat losów naszego kraju. Nie uznajemy tego za czas stracony? Mówię o pierwszych czterech latach.
JB: Mam świadomość, że czytają nas ludzie, którzy mają doświadczenie w polityce, ale są też pewnie i tacy, którzy myślą żeby wystartować pierwszy raz. Co poradzisz takim ludziom, którzy są na skraju decyzji, znaleźli ten materiał i się zastanawiają?
TB: Posłużę się techniką. Czasami posługujemy się tą techniką by doprowadzać naszych rozmówców do sprzeczności. – Czy zgodzisz się, że lepiej być zdrowym niż chorym? Czy jesteś po mojej stronie, że lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć?
Zmierzam do tego, że lepiej otaczać się ludźmi, którzy wiedzą. Są ludzie, którzy mają tę wiedzę, ona została skodyfikowana, ona powstała w wyniku obserwowania tego czego chcą wyborcy. My tą wiedzę mamy i potrafimy tą wiedzę twórczo wykorzystać, a do tego przełożyć na konkretne zachowania. Nie pracowałabym w tym zawodzie, gdybym nie wierzyła, że każdego można tego nauczyć. Choć z drugiej strony wiem, że nie kształcę do wywiadu amerykańskiego, czy do dyplomacji. W związku z tym każdy z nich może pewien poziom wiedzy osiągnąć. Ale też po naszej stronie są te wszystkie myki psychologiczne i zabiegi marketingowe, które pozwolą pokryć te zmieszanie jakąś wprawą. Więc może to jest moment, kiedy trzeba zdecydować w swoim rozumie, czy startować w ogóle. A jeśli tak, to czy walczyć po to żeby walczyć, czy walczyć po to żeby wygrać. Używając sportowego porównania powiem – wiesz że pamięta się oczywiście finalistów mistrzostw olimpijskich, ale jeszcze lepiej pamięta się medalistów. A najbardziej pamięta się złotego medalistę. Drugie miejsce na pudle jest zawsze pierwszym miejscem przegranym.
JB: Tamara, na koniec. Gdzie można przeczytać więcej o tobie, gdzie można przeczytać twoje teksty?
TB: Nie ma nic lepszego niż rekomendacje, ale jakby ktoś chciał posłużyć się wiedzą to zachęcam do osobistych spotkań. W atmosferze swobodnej rozmowy możemy wymienić informacje, będę miała okazję zaprezentować swój punkt widzenia. Mam też swoja wizytówkę w internecie www.tamarabienkowska.pl i tam można znaleźć też mój numer telefonu.
JB: Już zupełnie na koniec. Gdybyś miała polecić do przeczytania coś ludziom, którzy chcą wystartować w najbliższych wyborach?
TB: Oprócz wszystkich twoich książek Jacku, chętnie powołuję się na dwie ważne zasady. Pewnie istotne jest by mieć jakąś wizję, nośną ideę, ale też dobrze byłoby być prężnym liderem. Wiem, że twoim gościem był pan Trzeciak, chętnie powiem że książki jego, poświęcone budowaniu marki osobistej są doskonałą okazją by się sobie przyjrzeć i jak mówi guru „stworzyć marketingową relację opartą na pożądaniu”. Głęboko wierzę w sens marki osobistej.
Co zaś się tyczy przywództwa, moim zdaniem wszystko zaczyna się od książki, która stanowi pewien kanon w moim świecie a nazywa się „Biznes od nowa” Toma Petersa.
JB: Tamara, bardzo dziękuję ci za rozmowę. Cieszę się, że mogliśmy porozmawiać o tajnikach, o tym jak pracują doradcy, konsultanci, trenerzy medialni. Zależało mi na tym, by ta rozmowa była wskazówką dla tych, którzy zastanawiają się nad startem, dla tych którzy startowali już pięć razy i zastanawiają się teraz, czy korzystać z pomocy konsultanta i doradcy. Dziękuję za to spotkanie i za rozmowę.
Zapis rozmowy: www:e-babiel.com/category/podcast/
więcej: http://e-babiel.com/category/podcast/
więcej na temat kampanii wyborczych: http://www.e-babiel.com