Pierwsza rzecz, jaka mnie uderzyła w rozmowie z A. to, że wydał mi się zatroskany i przesadnie usłużny. Właściwie we wszystkim się ze mną zgadzał (podczas gdy ja uwielbiam się konfrontować). No, może prawie we wszystkim. Trudno mu było przyjąć, że w życiu nie chodzi o to, by zadowolić innych. Tylko nie zaniedbać siebie.
Szybko pojęłam, że A. lubi myśleć o sobie, że jest zgodny i troskliwy. Coś mu to robi z pewnością na samopoczucie, zaspokaja jakąś nieuświadomioną potrzebę. W końcu w rozmowie nie ukrywał przede mną, że jest wręcz stworzony, by zadowalać innych. Więcej, zdradził mi, że właśnie dlatego, że o innych myśli bardziej niż o sobie, jest dobrym człowiekiem. Może czuł się winny, gdy siebie stawiał na pierwszym miejscu? Mam cię, gagatku!
Przyszło mi przez chwilę do głowy, że być może A. po prostu stara się zadowolić innych, że to jego akt woli. I że nie odbywa się to jego kosztem. Tyle, że im bardziej A. się stara zadowolić innych, tym bardziej inni są wobec niego wymagający. A i on sam zaczyna się ograniczać.
Czasami A. staje się zły. A kiedy A. czuje się zły, natychmiast czuje się winny, więc stara się zadowolić innych z podwójną siłą. Oscyluje między gniewaniem się na innych i poczuciem winy za ten gniew. Nie ma nad tym kontroli, więc chwyta się kontroli nad pewnymi jego aspektami. Kiedy jedzie autem, niemal zawsze monitoruje spalanie. Zawsze, gdy uda mi się uzyskać wynik lepszy od poprzedniego, jest zadowolony. Miłe zajęcie czy czynność przymusowa?
Jeśli i ty masz przekonanie, że musisz zadowalać innych: rodziców, rodzeństwo, przyjaciół, nauczycieli, kochanków, współmałżonków, szefów, współpracowników, a nawet nieznajomych to w znacznym stopniu doświadczasz świata w kategoriach kontroli. Jesteś w potrzasku samopoświęcenia. Prawdopodobnie rozwinąłeś te umiejętności nadmiernego pomagania innym w dzieciństwie (to ja). Może nawet wybrałeś zawód, w którym ci za to płacą (to także ja). Jednak twoje pragnienia giną (to nie jaJ).
Czujesz się odpowiedzialny za dobre samopoczucie innych? Może jako dziecko doświadczyłeś odpowiedzialności za fizyczną albo emocjonalną pomyślność rodzica, brata lub siostry albo innej bliskiej osoby? Jako dorosły wciąż bierzesz odpowiedzialność i troszczysz się o innych. Niestety, robiąc tak, zaniedbujesz siebie. To pozorna siła ludzi, którzy poświęcają siebie na rzecz innych. Zapominają o sobie tkwiąc w naiwnym przekonaniu, że jeśli nie poddadzą się życzeniom innych, to oni odpłacą im tym samym. Będą źli albo ich odrzucą. Taka zamiana: królewnę za żonę!
Może czujesz się dumny, że potrafisz tak pięknie służyć innym, jesteś w stanie im pomagać i być uważnym na ich potrzeby. Ach, biedny Yorick! (powiedział Hamlet nad zbiorowym grobem, trzymając w dłoni czaszkę królewskiego błazna) w dramacie Szekspira z 1600 roku. Wiedział czy się domyślał, że to może się tak skończyć? Zresztą zawsze kończy się tak samo.Łatwo można się zatracić w tym podporządkowywaniu siebie innym Stopić się z ludźmi, zlać się z nimi. Granice między są wtedy rozmazane. Łatwo przejąć czyjeś opinie i cele innych i uznać je za swoje.
Nie mam dla ciebie dobrych wiadomości. Podporządkowanie własnego życia innym ludziom obniży twoje poczucie wartości. Nie czujesz się ważny w relacjach z innymi ludźmi. Każdy ma prawa, z wyjątkiem ciebie. Twoje pragnienia są banalne i błahe. W końcu, kiedy dodać do siebie te wszystkie nieistotne twoje pragnienia, okazuje się, że w twoim życiu niewiele potrzeb zostało zaspokojonych.
Twoje podporządkowywanie się innym czerpie siłę ze wspomnień całego życia i powtarzających się doświadczeń, które go wzmacniają. To nie jest dobry pomysł, żeby teraz się zwymyślać za to podporządkowywanie siebie. Kiedyś podporządkowanie się było ci potrzebne, żeby przetrwać. Teraz cię krzywdzi i przyszedł czas, żeby się od tego uwolnić
Kiedyś Andrzej Waligórski, poeta i satyryk z Wrocławia jeden ze swoich tekstów zaczął tak: ”A jeśli istnieje niebo(bo może? Choć raczej wątpię). I jeśli w dniu mego pogrzebudo tego nieba wstąpię(w co także wątpię raczej. I przyjdzie mi tam posiedzieć, to kogoż ja tam zobaczę?Bo wolałbym z góry wiedzieć.”
Za Waligórskim idąc tym tropem; Człowieku, jeśli istnieje niebo, to recepcja niebiańska nie zapyta cię: ile osób uszczęśliwiłeś na swojej drodze? Zada ci pytanie: co zrobiłeś ze swoim życiem? Nie chcę wiedzieć, co się stanie, jeśli odpowiedź na to pytanie, uświadomi ci, że nie żyłeś. Tylko ci się żyło.
Zadbaj, byś nie popadł w herezję, która czyni z samopoświęcenia niejako łapówkę dla skorumpowanego Boga, mającą zapewnić ci przyszłą przyjemność w wyimaginowanym życiu po śmierci.
Czy od dziecka też będziesz wymagać rezygnowania z odpoczynku czy zabawy? Czy dziecko też będziesz zmuszać do poświęcania swojego czasu dla innych? Zatroszcz się o siebie jak o dziecko bądź jak o bliskiego przyjaciela.Teraz jest czas dla ciebie, Aby odzyskać życie, wyzwolić się z wyrzeczeń i autodesktrukcji. Odzyskać samego siebie.