Przed chwilą skończyłam rozmowę z Darkiem. Przypomniał mi nasze spotkanie sprzed pół roku.
– Narysuj poziomą linię” – zaproponowałam wówczas Darkowi. – Powyżej tej linii napisz: „Przestrzeń myśli”. A poniżej: „Przestrzeń pracy””. Gdy to w końcu zrobił, zapytałam Darka: – Wiesz do czego przydaje się przestrzeń myśli?” Nie miał żadnej gotowej odpowiedzi, milczał. – Do niczego – rzuciłam. – Nic tam się nie dzieje. Z utraconymi skarbami przeszłości wiąże nas tylko ich obraz w naszym umyśle.
Wiesz, jak powstają perły? To fascynujący proces. Proces tworzenia perły uruchamia pojawienie się we wnętrzu uszli małża, a dokładniej perłopławu, ciała obcego, które zaczyna podrażniać jego płaszcz. To ciało obce staje się zalążkiem prawdziwej perły, ponieważ aby chronić się przed dalszym podrażnieniem, mięczak wydziela opalizującą substancję zwaną „masą perłową”. Ciało obce zostaje pokryte tysiącami warstw tej substancji. Po wielu latach powstaje w ten sposób perła.
Czy w twoim życiu istnieją jakieś ciała obce? Pewnie tak, w końcu jesteś człowiekiem. Ja w tej chwili mam na sobie naszyjnik z czarnych tahitańskich pereł. Są rzadkie. Zazwyczaj, gdy ludzie mówią o rzadkiej czarnej perle, mają na myśli perłę tahitańską.
Czy potrafisz zamienić te czynniki drażniące w przepiękne perły? Oczywiście, że potrafisz.
Pozwól działać naturze i stwórz połyskujące perły, uwalniając własną opalizującą masę perłową w postaci stosowania ulubionych narzędzi mądrości zawsze wtedy, gdy w Twoim życiu pojawią się nieuniknione ciała obce.
Jak często powinieneś to robić? Tysiące razy.
Jak długo może potrwać stworzenie twojej perły? To zależy od tempa twojego rozwoju. To rodzaj kreatywnej pracy. Tak praca wymaga czasu i cierpliwości, a nie stopera.
Musimy zrezygnować z wielu rzeczy, żeby się rozwijać. Nie możesz na przykład głęboko pokochać kogokolwiek, nie narażając się przy tym na cierpienie spowodowane utratą obiektu twojej miłości. Nie możesz stać się w pełni niezależnym, odpowiedzialnym, myślącym i związanym z innymi ludźmi człowiekiem, nie tracąc czegoś i nie rezygnując świadomie z wielu rzeczy.
W trakcie naszego życia wszyscy wiele pozostawiamy za sobą. Wielu ludzi nas opuszcza. Rezygnujemy z wielu rzeczy, które kochamy. To cena, jaka płacimy za wzrost. Wędrując mozolnie od narodzin aż do śmierci, przedzieramy się przez bolesne obszary, które rodzi powracająca wciąż na nowo konieczność rezygnacji z części tego, co ma dla nas ogromną wartość. Mierzymy się z tym, co nieuchronnie trzeba nam utracić.
Z perspektywy wszechświata jesteśmy tu na chwilę, tak krótką jak mrugnięcie oka. Jedyne życie, jakie możemy przeżyć, to nasze własne. Dlatego musimy poradzić sobie z życiem, jakie ono jest najlepiej, jak potrafimy. Nawet, gdy będzie się ono rozpadać, co bez wątpienia nastąpi.
Jeśli chcesz naprawdę aktywować swój potencjał, musisz poczuć się komfortowo podczas niekomfortowej czynności. Nie ma presji, nie ma diamentów. Nie ma ciał obcych, nie ma pereł.