Nie mam wyrzutów sumienia. Bo nie mam sumienia.
Łapię się na tym, że często używam tego zwrotu. Stosuję go śmiechem, żartem w rozmowach z klientami, studentami. W ten sposób rozmawiam też sama ze sobą. Dzięki temu słyszę swoje myśli i upewniam się, czy mój system operacyjny wciąż jest aktualny. Rozmawiam ze sobą, bo przyglądam się sobie. Na sobie się znam, bo o siebie się troszczę. Inni ludzie są mi potrzebni w życiu: żeby się wyróżnić, odróżnić, stać się. To moje życie.
Jak wszyscy ludzie mam niewypowiedziane emocjonalne blizny. W końcu – nie przeżyłam swojego życia w łóżku, do diabła! Moje blizny pokazują mi, że żyłam, podejmowałam ryzyko. Świadczą o mojej odwadze. Jakie to było ryzyko? Przeprowadzka do nowego miasta? Zmiana pracy? Rozstania? Nowe związki? Lepiej uczestniczyć w grze, jaką jest życie niż stać z boku z bezpiecznej odległości. Nie można żyć, nic nie robiąc. Można i trzeba wykorzystywać okazje i niczego nie żałować bez wyrzutów sumienia. Poczucie niespełnienia może tkwić w zakamarkach mózgu i czekać na nadarzającą się okazję, by smagać człowieka wyrzutami sumienia.
Nie ma żadnych przepisów zabraniających autodestrukcji. Nikt nie budzi się rano myślą: „Jak mogę schrzanić swoje życie i zranić innych ludzi?”. Fakt, że udało ci się coś zdziałać, oznacza jedynie, że twój optymizm wziął górę nad strachem. Miałeś, miałaś odwagę sięgnąć po nieznane. To zasługuje na podziw, a nie krytykę, wyrzuty sumienia.
Mój kolega, zadał mi kiedyś pytanie: „Czy ty naprawdę uważasz, że ludzie nie radzą sobie w życiu z problemami?”. Odparłam: „Oczywiście, że ludzie mają problemy i sobie z nimi nie radzą”. Już chciałam referować listę z nazwiskami osób na poparcie mojej tezy, kiedy mój zacny kolega oznajmił: „Wszyscy sobie radzą jakoś. Każdy po swojemu”. Dziękuję Witku!
Odkrycie: każdy ma swój patent na radzenie sobie z problemami, to tylko moje przekonanie (poparte moim doświadczeniem), że mój sposób jest efektywny. Jest dobry i pasuje do mojego życia. Ale czy najlepszy? Nie mam potrzeby naprawiać ludzi. To nie są zepsute misie, tylko misie do rozwoju. Czyli do kochania lub akceptacji (dowolne skreślić). Kochać jest zresztą łatwiej, nawet jeśli ludzie na to nie zasługują. Bo miłość to jedyna prawdziwa rzecz.
Każdy ma własne metody radzenia sobie z życiowymi, zawodowymi problemami. Ta „mądrość” może ocalić twój związek, uratować ci życie, rozluźnić napięcie delikatnej materii relacji międzyludzkich i pomóc nam rozpoznać obszary, w których we własnym przekonaniu musimy kontrolować innych. Pokazuję więc światu swoje blizny z dumą. Są dowodem, że żyję pełnią życia. Że żyję, a nie mi „się żyje”.
Zauważyłaś, zauważyłeś, że ci, którzy niczego nie ryzykują, uwielbiają się wypowiadać na temat twoich blizn. Wyrokować, co było dobrym, a co złym pomysłem? Niech gadają! Życie za kratami jest możliwe. Więzienia (emocjonalne) też są dla ludzi. Jak rozwody, kryzysy oraz inne atrakcje. A wyrzuty sumienia są jak garb. Da się z nimi żyć, po prostu rzadziej widujemy słońce.
(frag., niebawem)