Przypomnij sobie starą prostą prawdę: podmiot wiedzy nie może istnieć niezależnie od przedmiotu wiedzy. Widzieć, znaczy widzieć coś. Słyszeć, znaczy słyszeć coś. Nadzieja jest nadzieją na coś. Być złym, znaczy być złym na coś albo kogoś. Myślenie jest myśleniem o czymś. Bez przedmiotu wiedzy (sprawy) nie istnieje podmiot wiedzy. Żeby rozmawiać, trzeba rozmawiać z kimś. Patrzeć i wiedzieć, słyszeć i usłyszeć.
Umiejętność bycia obecnym w danym momencie jest korzystna nie tylko dla nas samych, ale również dla innych ludzi. To jeden z najważniejszych prezentów, jaki możesz ofiarować drugiej osobie. Dlatego warto podczas rozmowy obserwować swoją uważność, wsłuchać się w siebie: czy jest coś, co aktualnie zajmuje moje myśli? Człowiek jest najważniejszy, racja?
Pamiętasz opowiadanie Tołstoja o trzech pytaniach cesarza?
Pewien cesarz pomyślał kiedyś, że gdyby tylko znał odpowiedź na trzy pytania, nie błądziłby w żadnej sprawie. Kiedy jest najlepsza pora na każde zadanie? Z jakimi ludźmi współpracować? Co jest najważniejsze?
Cesarz wydał więc dekret, w którym wyznaczył wielką nagrodę dla tego, kto odpowie na jego pytania. Wielu doradców udało się do jego pałacu, każdy miał inną odpowiedź. W odpowiedzi na pierwsze pytanie ktoś poradził, żeby cesarz sporządził plan czynności z uwzględnieniem godziny, dnia, miesiąca i roku i później co do joty je wypełniał. Ktoś inny powiedział, że nie da się wszystkiego zaplanować i cesarz powinien odłożyć na bok próżne rozrywki i zważać na wszystko, aby wiedzieć, kiedy co robić. Trzeci śmiałek dowodził, że cesarz sam nie jest w stanie wszystkiego wiedzieć. Powinien więc powołać radę mędrców i działać zgodnie z jej zaleceniami. Czwarty oświadczył, że pewne sprawy wymagają natychmiastowej decyzji i nie mogą czekać na konsultacje, lecz jeśli cesarz chce wiedzieć, co się wydarz, powinien zasięgnąć rady wróżbitów i jasnowidzów.
Odpowiedzi na drugie pytanie też nie były zgodne. Jeden twierdził, że cesarz powinien mieć zaufanie do administratorów, inny, że powinien polegać na kapłanach i mnichach. Byli też tacy, co zalecali cesarzowi współpracę z medykami i tacy, którzy za godnych zaufania uważali wojowników.
Na trzecie pytanie też padły różne odpowiedzi. Żadna z nich nie zadowoliła cesarza. Po kilku nocach spędzonych na rozmyślaniu cesarz postanowił udać się do pustelnika, który żył w górach i uchodził za oświeconego.
Przebrał się więc za prostego wieśniaka. Rozkazał sługom czekać w dolinie, a sam zaczął wspinać się w poszukiwaniu pustelnika. W końcu dotarł do miejsca, gdzie mieszkał ów święty człowiek. Zastał go przy skopywaniu ziemi w ogrodzie przed chatą. Kiedy pustelnik zauważył przybysza, skinął głową na powitanie, po czym kopał dalej. Widać było, że praca kosztuje go dużo wysiłku. Był już stary i za każdym razem, gdy zagłębiał łopatę w ziemi, ciężko wzdychał. Cesarz zbliżył się do pustelnika i powiedział: „Przyszedłem tutaj prosić cię o odpowiedź na trzy pytania: Jaki czas jest najodpowiedniejszy dla każdego działania? Z jakimi ludźmi współpracować? Co jest najważniejsze do zrobienia?”
Pustelnik słuchał uważnie, po czym poklepał cesarza po ramieniu i wrócił do kopania ziemi. „Musisz być zmęczony” – powiedział cesarz. „Pozwól, że ci pomogę”. Pustelnik podziękował, dał mu łopatę, a sam usiadł na trawie, by odpocząć. Cesarz skopał dwie grzędy i ponownie zwrócił się do starca z pytaniami, lecz ten nadal milczał. Po chwili wstał i wskazując na łopatę powiedział: „Teraz ty odpocznij, a ja będę kopał”.
Cesarz jednak nie przerywał pracy. Minęła godzina, potem druga, w końcu słońce zaczęło chować się za góry. Odłożył łopatę i rzekł: „Czy odpowiesz na moje pytania? Jeśli nie możesz dać mi odpowiedzi, proszę, powiedz, a wrócę do domu”. Pustelnik podniósł głowę i odezwał się: „Słyszysz? Ktoś tam biegnie”. Cesarz odwrócił się. Ujrzeli człowieka z białą brodą, wyłaniającego się z lasu. Biegł jak szalony. Przyciskał ręce do zakrwawionego brzucha. Kierował się prosto na cesarza i w końcu upadł przed nim nieprzytomny. Gdy cesarz i pustelnik ściągnęli ubranie z nieznajomego, ujrzeli głębokie cięcie. Cesarz starannie przemył ranę, po czym zabandażował ją własną koszulą, która w ciągu paru minut nasiąknęła krwią. Wypłukał ją więc i powtórnie opatrzył zranione miejsce. Czynił to wielokrotnie, dopóki krew nie przestała broczyć z brzucha. W końcu ranny odzyskał przytomność i spragniony poprosił o wodę. Cesarz zbiegł do strumienia i wrócił z dzbanem pełnym świeżej wody.
Tymczasem słońce zupełnie zaszło i zaczęło wiać nocnym chłodem. Pustelnik pomógł cesarzowi wnieść człowieka do chaty i ułożyć go na łóżku. Ranny przymknął oczy i leżał spokojnie. Cesarz, wyczerpany długą wspinaczką i kopaniem ziemi, oparł się o drzwi i zasnął.
Kiedy się obudził, słońce już wzeszło. Przez chwilę nie wiedział, gdzie jest i co tu robi. Spojrzał na łóżko i zobaczył, że leżący tam człowiek też rozgląda się zmieszany. Ów przyjrzał się bacznie cesarzowi, po czym słabo wyszeptał: „Proszę, przebacz mi”. „Cóż takiego uczyniłeś, że powinienem ci przebaczyć?” – zapytał cesarz. „Wasza Wysokość, nie znasz mnie, lecz ja znam ciebie. Byłem twym zawziętym wrogiem i przysiągłem zemścić się na tobie, gdyż w czasie ostatniej wojny zabiłeś mego brata i zająłeś moje dobra. Kiedy dowiedziałem się, że idziesz sam w góry do pustelnika, postanowiłem zaskoczyć cię w drodze powrotnej i zabić. Czekałem długo, ale nie nadchodziłeś, więc opuściłem kryjówkę, by cię odnaleźć.
Zamiast ciebie napotkałem ludzi z twego orszaku. Rozpoznali mnie i zadali tę ranę. Na szczęście zdołałem uciec i przybiegłem tutaj. Gdyby nie ty, z pewnością już bym nie żył. Miałem zamiar zabić cię, tymczasem ty ocaliłeś mnie przed śmiercią. Wstydzę się i jestem ci wdzięczny bardziej niż słowa mogłyby to wyrazić. Jeśli przeżyję, ślubuję służyć ci przez resztę życia i nakażę mym dzieciom i wnukom, by też tak czyniły. Proszę, przebacz mi”. Cesarz nie posiadał się z radości, widząc, że tak łatwo pojednał się z byłym wrogiem. Nie tylko mu wybaczył, ale też przyrzekł przysłać swego nadwornego lekarza i służącego, by opiekowali się nim aż do całkowitego wyzdrowienia. Wydał rozkaz służbie, by zabrano rannego do domu i wrócił do pustelnika, chcąc prosić go po raz ostatni o odpowiedź na trzy pytania. Pustelnik właśnie rzucał ziarno w skopaną wczoraj ziemię.
Zatrzymał się i spojrzał na cesarza: „Masz już odpowiedzi na twoje pytania”.
„Jakże to?” cesarz nie rozumiał. „Wczoraj, gdybyś nie ulitował się nad mym wiekiem i nie pomógł mi skopać grządek, zostałbyś zaatakowany w drodze powrotnej. Żałowałbyś wtedy bardzo, że nie pozostałeś ze mną. Zatem najważniejszym czasem był czas, kiedy kopałeś ziemię, najważniejszą osobą byłem ja i najważniejszym zajęciem pomaganie mi. Później, kiedy zraniony człowiek dobiegł tutaj, najważniejszym czasem był czas, który spędziłeś, opatrując jego ranę. Gdybyś nie zrobił tego, umarłby i straciłbyś szansę pogodzenia się z nim. Podobnie, to on był najważniejszą osobą i najważniejszym zajęciem – opatrywanie rany.
Pamiętaj, że jest tylko jeden najważniejszy czas, a ten czas – to teraz. Najważniejszą osobą jest zawsze ta, z którą właśnie przebywasz, która stoi przed tobą, bo kto wie, czy jeszcze z kimkolwiek się spotkasz… Najważniejszym zajęciem jest czynienie szczęśliwym tego, kto znajduje się obok ciebie. Chwila teraźniejsza jest jedynym czasem, jaki mamy. Najważniejsza osobą jest zawsze ta, z którą właśnie przebywasz, która stoi przed tobą, z którą rozmawiasz…
Dobre rozmowy leżą u podstaw dobrego zarządzania… i naprawdę dobrych związków. Zobacz, jakie to proste: niewielka poprawa w zakresie komunikowania się może spowodować DUŻĄ różnicę w twoim zespole, organizacji.