Czy jest coś gorszego niż kłótnia? Jest, następujący po sobie okres dąsów! Może trwać w nieskończoność.
Mój dziadek wspominał, że zapamiętał, jak się rodził. Mówił, że nagle stała się jasność i było dużo ludzi. Nie bardzo mu się to spodobało. Tuż po wyjściu z matczynego łona dziadek obraził się na świat. Nie wiem, czy obraził się na życie. Umarł obrażony na brak dopływu tlenu wskutek choroby płuc kilka lat po tym, jak urodziła się moja mama.
Przez całe życie wszystko nas zawsze drażni, czasami słusznie, czasami bezpodstawnie. Życie potrafi dokuczyć. Ale czy to powód, by się na siebie obrażać?
Uwielbiam konfrontację, dyskusję, wymianę poglądów. Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że wolę rozmawiać niż nie rozmawiać. Uważam, że w każdej sprawie można się porozumieć. Byle chcieć i potrafić. Znakomita większość moich klientów sygnalizuje kłopot z prowadzeniem polemicznej dyskusji. Tymczasem polemika to mój żywioł! Uwielbiam się kłócić na argumenty. Nazywam to uczciwą kłótnią, w odróżnieniu od kłótni nieuczciwej, która jest zwykłym biciem piany i przerzucaniem się odpowiedzialnością.
Odkryłam, że kłócą się ludzie, którym na sobie zależy. Kłócą się, by się pogodzić, bo wiedzą, że niczym nie ryzykują prezentując swój punkt widzenia. Ludzie, którzy boją się odrzucenia, zamiatają sprawy pod dywan, w nadziei, że sprawy rozwiążą się same. Wtedy proponuję im wówczas przyspieszony kurs odrzucenia.
Zobowiązuję moich klientów do tego, by udali się do galerii handlowej. Udali się do popularnej kawiarni, podeszli do kilku kobiet lub mężczyzn i przedstawili się: ”Mam na imię….. Zastanawiam się, czy dasz się zaprosić na kawę?”. Mają liczyć, ile razy zostaną odrzuceni i zakończyć swoją misję dopiero wówczas, gdy liczba odrzuceń dojdzie do 75. Dasz wiarę, że większość ludzi czuje wstyd na samą myśl, że mogliby zostać odrzuceni i za wszelką cenę unika podejmowania ryzyka, że tak się może stać.
Nie sugeruję, że teraz każdy powinien ćwiczyć się w akceptowaniu i przeżywaniu ryzyka odrzucenia. Swoją drogą byłoby to dość zabawne, gdyby teraz w okresie Świąt wszyscy uczyli się poprzez takie jednodniowe skumulowane doświadczenie.
Osobiście nie znam nikogo na tyle ważnego, żebym się mogła na niego porządnie obrazić, a na byle kogo się nie obrażam, bo po co?