Moja przyjaciółka zawsze nakłada sobie na talerz mnóstwo kolorowych warzyw. A dopiero gdy ma ich całą tęczę, dokłada sobie inne rzeczy.
– Chodzi o to, żeby nie było zbyt wiele miejsca na to, co mi szkodzi – mówi ze śmiechem.
Zastosowałam tę zasadę w życiu, kiedy zorientowałam się, że niektórzy ludzie nie wywierają na mnie pozytywnego wpływu. Było mi przykro, że nie potrafią się cieszyć ze mną, gdy spotkało mnie coś dobrego. Brakowało mi ich wsparcia. Byłam zdezorientowana i sfrustrowana. Mój talerz był pełny jedzenia, które już dobrze nie smakowało, a ostatecznie też nie było zdrowe. Postanowiłam zacząć odżywiać się inaczej. Zaczęłam dokładać sobie na talerz, na którym do niedawna był tylko jeden czy dwa produkty. Zaczęłam eksperymentować. Szukałam nowych miejsc, nowych ludzi, smaków i aromatów.
Jedzenie, jego przygotowywanie, podawanie i spożywanie były zdecydowanie najważniejszymi czynnościami i najżywiej dyskutowanym tematem w naszej rodzinie. To mi zostało. Wychowałam się w rodzinie, w której przywiązywało się wagę do tego, co się je. Mama fantastycznie gotowała i na porządku dziennym były rozmowy o składnikach, sposobach przyrządzania dań, rodzinnych przepisach i kulinarnych tradycjach. „Na co macie ochotę?” takie pytanie zdawała moja mama, kiedy tylko pojawiali się goście. Dzisiaj ja to samo pytanie zadaję moim przyjaciołom i bardzo się cieszę przygotowując im to, co sprawia im radość. Pytam też siebie: „Na co masz dziś ochotę?”.
W życiu chodzi o talerze. Lata temu przy okazji świąt układałam talerze na stole i za każdym razem pytałam mamę, ile nas jest. Lata mijały a talerzy było coraz mniej. Mój pozostał. Postanowiłam jakiś czas temu, że nie wszystko musi być trudne i że mogę się świetnie bawić. Zaczęłam sobie dokładać radości i przyjemności. Mówi się, że Stwórca kazał człowiekowi jeść, aby mógł żyć. Na zachętę dał mu apetyt, a za nagrodę – przyjemność.
Życie to menu. Żyjemy w świecie, w którym wszystko jest możliwe. Jeść całe życie pomidorową? Nie w moim guście! Dodaj więc i ty, Człowieku, coś do swojego życia. Zgódź się na więcej. Otwórz się, obserwuj z ciekawością. Zamiast obsesyjnie myśleć o tym, czego ci brakuje na twoim talerzu albo na co nie masz ochoty, dołóż sobie coś innego. Nie musisz się trzymać dawnych wyborów tylko dlatego, że są ci znane. Eksperymentuj z nowymi daniami i smakami. Wypróbuj nowe możliwości. Skosztuj wszystkiego. Pozwól na to, by życie było kolorowe i smaczne.
Celem życia jest cieszyć się nim. Po to ono jest. Ból jest nieunikniony, ale cierpienie już może być opcjonalne. Człowieku, nie utrudniaj sobie życia, które bywa wystarczająco trudne. Życie pełnią życia jest chyba bardziej logicznym wyborem niż toczenie z nim uporczywej walki, czy się mylę?
Wreszcie po latach czuję smak wszystkich potraw. Wszystkiego. Całego wspaniałego jedzenia i życia.