Gdy miałam 20 lat byłam chyba bardziej stara niż teraz, bo nie wiedziałam kim jestem. Byłam przerażona i smutna. Jest dostatecznie smutno w życiu młodego człowieka, jeżeli samemu jest się nieszczęśliwym, ale jest jeszcze smutniej wtedy, kiedy wszyscy inni twierdzą, że też są nieszczęśliwi.
Byłam wrażliwym dzieckiem, jestem wrażliwym człowiekiem. Życie człowieka wrażliwego i inteligentnego jest ciągiem utraty złudzeń. Tacy ludzie bywają smutni, bo łatwiej się psują. Co się łatwiej popsuje: komputer czy drewniane liczydło? Oczywiście komputer. Bo ma więcej skomplikowanych mechanizmów. Podobnie skomplikowany człowiek częściej doświadcza smutku, bo więcej rzeczy go uwiera, ma większą niezgodę na to, co jest.
Jak widzę to wszystko, co przetrwałam, to naprawdę trudno mi przejmować się drobiazgami. Nawet jeśli za obecny komfort przyszło mi zapłacić słoną cenę. Dla jednego człowieka smutek będzie czymś, na co powinien szczególnie uważać, bo w nadmiarze będzie zagrażał jego związkom, psuł relacje z rodziną, z dziećmi. Dla drugiego będzie czymś, co powinien w sobie pielęgnować: materiałem do pisania symfonii, poezji, do malowania. Ten drugi powie: „Lubię być smutny”.
Koty mają podobno dziewięć żyć. Tak przynajmniej wierzy się w takich krajach jak: Hiszpania, Grecja czy Turcja. Ja też miałam kilka żyć. W każdym byłam kimś innym. Córeczką tatusia daremnie szukającą jego akceptacji, uczennicą, która ukończyła szkołę z czerwonym paskiem, zbuntowaną studentką psychologii z karierką w studenckim radiu, prezenterką w Radiu Lublin, sekretarzem programu w Programie III PR, żoną pierwszego, potem drugiego męża, matką. Trenerem biznesu, superwizorem i coachem, wykładowcą akademickim, autorką podkastu. W swoim ostatnim wcieleniu jestem wreszcie sobą. I mogę robić, co zechcę.
Dziś nie potrzebuję już defibrylatora, żeby się pobudzić i zatrząść swoim życiem. Także ty, Człowieku, pluń na wszystko, co minęło: na własną boleść i na cudzą nikczemność… Wybierz sobie jakiś cel, jakikolwiek i zacznij nowe życie. Tylko dla przeżyć warto żyć. I jeszcze dlatego, aby móc je komuś potem opowiedzieć.