Młodzi są leniwi. Nie mają żadnych życzeń, żadnych przekonań, a co dopiero ideałów. Nie dążą do zdobycia żadnego zawodu, nie interesują ich ani wpływy polityczne, ani szczęśliwa rodzina, ani dzieci, ani zwierzęta domowe, ani ojczyzna. Starsi są pazerni. Nie mają pomysłu na starość, tak jak wcześniej nie mieli pomysłów na życie. Ich rytuały przeszły w nawyki, stały się ograniczeniem.
Ograniczeni boomerzy. Infantylne zetki. Pokolenie X bez wartości i znaczenia. Zewsząd słychać epitety, przykre komentarze, krytykę pozbawioną zrozumienia. Odkąd pamiętam w literaturze pojęcie „pokolenie” łączono z terminem „konflikt”. Stereotypowo powszechnie przez lata akcentowano generacyjne problemy, rozbieżne wartości i potrzeby.
Stereotypy są wygodne dla mózgu, bo nie trzeba się wysilać. Mózg wybiera klisze, bo nie musi wykonywać dodatkowej pracy związanej z myśleniem, analizowaniem procesów. Stereotypy nie biorą się znikąd. Powstają w naszych głowach na podstawie obserwacji albo doświadczeń czy informacji przekazywanych nam przez ważnych dla nas ludzi, którzy mają wpływ na nasze zachowanie. Ogromną rolę w powstawaniu stereotypów odgrywają media. Bo to one dyktują nam jak mamy myśleć. Nie musimy już myśleć, nam się myśli.
Trzy rodzaje relacji
Już w latach 60. ubiegłego wieku Margaret Mead, amerykańska antropolożka kultury, sformułowała trafne w swoim opisie relacje między pokoleniami, które zmieniają się w czasie. Jak się okazuje paradygmat, w którym młodsi przejmują schedę wychowania i wzorców życiowych od starszych nie jest jedyny i wcale taki oczywisty. Współczesny świat nawet go odwraca.
Zdaniem Mead między pokoleniami możliwe są trzy typy relacji:
1/ Kultury postfiguratywne („nieocenionych przodków”), w których młodsze pokolenie uczy się od rodziców i dziadków, odtwarza ich sposób życia, pracy i wartości. Tego typu kultury dominowały w czasach, w których zmiany zachodziły bardzo wolno, a pokolenie następne było niemal kopią wcześniejszego. Rolą starszego pokolenia było przygotowanie młodszego do funkcjonowania w świecie, który „starszyźnie” jest doskonale znany.
2/ Kultury kofiguratywne („odnalezionych rówieśników”), w których rówieśnicy uczą się wzajemnie od siebie, głównie dlatego, że świat się zmienił, przez co wzorce dostarczane przez rodziców i wcześniejsze pokolenia nie są już adekwatne. W tym modelu współistnieją generacje: młodsza i starsza, a młodsi nie są w stanie sami wprowadzić swoich dzieci do zmieniających się nieustannie warunków rzeczywistości i dlatego poszukują wsparcia rówieśników.
3/ Kultury prefiguratywne („tajemniczych dzieci”), w których to rodzice uczą się od dzieci (przede wszystkim dotyczy to wiedzy technicznej, ale nie tylko), głównie dlatego, że świat się zmienił zbyt szybko i stał się niezrozumiały dla poprzednich pokoleń. Starsze pokolenia tracą swoją pozycję i nieomylność, zaczyna poszukiwać u młodszych pokoleń przynajmniej partnera, który na wielu zagadnieniach zna się lepiej i posiada większe kompetencje.
Różni czy różnorodni?
Pokolenie – żyją, żeby pracować, pokolenie X – oszukujący sensu, pokolenie Y – pracują, żeby żyć, pokolenie Z – fun & pleasure. Znów schematy i ograniczające uogólnienia.
Pokolenie, nawet jeśli pozostają z sobą w konflikcie, mogą ze sobą współpracować. Jednak z jakiegoś powodu w relacjach z generacjami często wybieramy konflikt. Co interesujące, inicjatorami konfliktu są częściej starsze pokolenia. Młodsze pokolenia zresztą nie pozostają dłużne starszym pokoleniom, co tylko umacnia istniejące podziały.
Bez wątpienia ludzie należący do różnych pokoleń inaczej postrzegają świat. Czy jednak kolejno następujące po sobie pokolenia istotnie skazane są na walkę? Czy możliwe, by nauczyły się żyć obok siebie? Albo nawet czerpać z siebie wzajemnie? Żyć razem?
Jeśli starsze pokolenia będą nadal się okopywać na pozycji „wszechwiedzącego autorytetu”, konflikt pokoleń staje się prawdopodobny. Nie musi być jednak nieuchronny. Sposobem na jego złagodzenie może być zmiana postawy starszego pokolenia – otwarcie się na uczenie się od rówieśników i ludzi młodych.
Kategoryzacja pokoleń dla wielu jest bardzo przydatna do opisu różnych zjawisk społecznych. Pozwala dostrzec trendy, uchwycić zmiany, opisać określone procesy a nawet prognozować przyszłe zdarzenia. W takiej klasyfikacji jesteśmy usystematyzowani, uśrednieni. Jestem przeciwniczką kategoryzowania, przecież jesteśmy wyjątkowi, jedyni w swoim rodzaju. Każdy ma coś!
Świat przyspieszył. Bodźce, informacje, fakty, wynalazki. Współczesne społeczeństwa rozwijają się i zmieniają dużo szybciej niż dawne. Co oznacza, że wzrost znaczenia rówieśników czy nawet osób młodszych jako źródła informacji o otaczającym świecie, jest nie tylko naturalny, ale wręcz konieczny. Jak wspólnota potrzebujemy różnorodności. Warto ją zauważyć i docenić.
Zarządzanie różnorodnością
A może zamiast dzielić, łączyć ludzi? Czy nie byłoby dobrym wyjściem uczenie się wzajemne pokoleń od siebie? A poprzez to możliwe jest zbudowanie trwałej i spójnej wspólnoty, organizacji, zespołu??
Jednoczesne zatrudnianie osób młodych i starszych może pozwolić firmom lepiej reagować na szybko zmieniające się warunki rynkowe, umożliwić lepsze dostosowywanie do potrzeb zróżnicowanych klientów. Zespoły składające się z pracowników w różnym wieku okazują się bardziej wydajne dzięki umiejętnym połączeniu ich kompetencji. Młodość to nie sztuka, a dojrzałość to nie grzech.
We współczesnych organizacjach pracują razem ludzie z różnych pokoleń i nie zawsze podlegają sobie wedle klasycznej relacji starszeństwa. Bywa, że młodzi szkolą starszych, odwracając klasyczny układ uczeń-mistrz. Starszyzna już nie stanowi autorytetu merytorycznego z samej racji stażu czy wieku. To wyzwanie dla firm, ale i bardzo stymulujący proces sięgania do podstaw i kreowania przyciągającej pracowników oraz klientów kultury organizacyjnej. Tylko pokoleniowo zróżnicowane zespoły mogą wzbogacić firmy, tworząc unikatowy miks kompetencji i umiejętności, potrzebnych, by sprostać wymogom rzeczywistości.
Jakim pokoleniem jesteś?
Wielokrotnie słyszę to pytanie: do jakiego pokolenia należysz? Odpowiadam wówczas: jestem każdym pokoleniem. Jestem swoja i wszystkich. Nie wzięłam się znikąd. Jestem dzieckiem rodziców, dziadków, noszę w sobie wspomnienie wojennych okrucieństw, wyczuwam też wyraźne piętno cyfrowego odcisku technologii, tak wyraźnego w pokoleniu Z. Mam równie naiwną nadzieję na lepsze jutro, którą ma pokolenie Alfa. Mój osobisty mikrokosmos.
Płaszczyzny porozumienia istnieją zawsze i w każdej sytuacji. Różnice pokoleniowe dotyczące światopoglądu, systemu wartości towarzyszą ludziom od dawna. To realny problem. Jednak budowanie wzajemnych relacji między pokoleniowych w oparciu o pretensje i antagonizmy urastające do rangi konfliktów to nie jest dobry pomysł na wspólne budowanie świata.
Każde pokolenie ma swój czas: dzieciństwa, dorastania, budowania kariery zawodowej, jej rozkwitu i potem schyłku. I każde z nich chce próbować nowych rzeczy, poszukuje innych rozwiązań, dąży do rozwoju. Łączy nas wiele i tak naprawdę o to chodzi!